O mnie

Jesteśmy zafascynowanymi światem ludźmi. Naszą pasją są podróże. Pragniemy jak najwięcej zwiedzić, zobaczyć i poznać, a tym co zobaczymy podzielić się z innymi. Chcemy utrwalić chwilę. Zapraszamy ! Postów na interesujące Państwa tematy najlepiej szukać po etykietach

piątek, 18 marca 2011

Nie chciałem wracać z Alicante c.d.!

Wreszcie nadszedł dzień wylotu- 9 października 2010. Najpierw autokarem z Łodzi do Wrocławia. Popołudnie tam spędzone było cudowne. Miasto zrobiło na Nas niezwykle pozytywne wrażenie. Szczególnie deptak i kamienice. Ślicznie! Aż mnie strach obleciał po takim początku, czy to całe Alicante będzie fajne?
Ok 16 na lotnisko, a tam opóźnienie i nerwówka... cholera czym później odlecimy tym mniejsza szansa, że załapiemy się na autobus z lotniska do centrum, a taksówka kosztuje! Jednak udało się. Ponad godzina opóźnienia, ale wreszcie wylecieliśmy! Nocny trzygodzinny lot, w czasie którego przyklejony do szyby wypatrywałem kolejnych miast i wysp (lecieliśmy m.in. nad morzem Śródziemnym). Pod sam koniec podróży złapała nas dość intensywna burza. Za okienkiem samolotu trzaskały pioruny, a niebo przecinane było błyskami. Gdy wylądowaliśmy pomyślałem sobie "a miało być tak pięknie!". Założyłem kurtkę, kaptur, zarzuciłem plecak,  moja ukochana podobnie (nawet kolejność była ta sama) i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Gdy tylko wystawiliśmy czubek nosa z samolotu uderzyło w nas niespodziewane, ale cudowne, gorące powietrze i ciepły deszcz. We Wrocławiu żegnała nas temperatura bliska zeru, a w Alicante w środku nocy przywitały nas temperatury przekraczające 20 stopni Celsjusza. Ruszyliśmy w kierunku przystanków autobusowych i załapaliśmy się na ostatnie C6 w kierunku miasta (link  ). Po drodze jeszcze padało, ale po paru minutach przestało. Nocą z autobusu miasto prezentowało się przepięknie. Skwerki, place, pięknie oświetlone deptaki.





 Naprawdę warto siedzieć z nosem w oknie, bo jest na co popatrzeć (trasa autobusu tutaj)! Dotarliśmy na  właściwy przystanek i pobiegliśmy szybko do  Hostelu La Lonja. Rzeczywiście mieści  się w centrum miasta, a Pan z recepcji, tak jak piszą na  innych stronach internetowych ni w ząb nic po angielsku  nie kuma. Na szczęście jakoś się dogadaliśmy. Zostawiliśmy bagaże, w całkiem ładnym pokoiku i ruszyliśmy upolować jakieś jedzenie i zobaczyć miasto "z bliska"! Pierwsze co rzuciło się w oczy, to chodniki, a właściwie marmur (czy granit, czy inny szlachetny kamień) pod nogami. Po deszczu lśnił i wyglądał imponująco.W ogóle należy zwrócić uwagę na to po czym chodzimy w Alicante, bo wygląda to naprawdę ładnie!






Już pierwszej nocy, na pierwszym spacerze, który odbyliśmy między północą, a drugą nad ranem, dało się zauważyć, że miasto i w ogóle Hiszpanie żyją nocą, szczególnie w weekend (przylecieliśmy w sobotę). Kiedy wracaliśmy zmęczeni do Hostelu, oni wychodzili "na miasto" (ok. drugiej). Ich tryb życia może się dać we znaki, a jeśli hostel ma papierowe ściany, a takie miał nasz, to przechlapane. Nawet moja ukochana, której zwykle nie jest w stanie obudzić wystrzał armatni, tam słabo sypiała. Następne dni zwiedzaliśmy, leżeliśmy na plaży i zakochiwaliśmy się dalej w Hiszpanii i w sobie. Co zwiedzaliśmy? To co warto zobaczyć znajdziecie na stronie: atrakcje alicante ) i na tej mapie: (mapa Alicante). Na najładniejszą plażę w mieście dostaniecie się autobusem z Rambla Mendez Nunez (plaży San Juan na mapie nie ma, jest bardziej na wschód), na tejże tętniącej życiem 24 godziny na dobę ulicy znjadziecie też pkt informacji (widać na mapie). Polecam na owej Rambli zajrzeć do małej hamburgerowni, gdzie, jak orzekła moja coraz bardziej przeze mnie kochana ukochana, "są najlepsze hamburgery na świecie" (dodam, że wcześniej niewiele ich jadła, bo po prostu nie lubi), potwierdzam- są świetne, a znajdziecie je gdzieś przy Calle Mayor (frytki i hamburger 3 euraski). Zwiedzajcie wszystko! Szczególnie zaznaczone na mapie skwery i parki. Są cudowne! A drzewa! Zdaje się fikusy- piękne. W ogóle, kwiaty drzewa i cała przyroda jest wspaniała.




Wejdźcie na Castillo de San Fernando i Castillo de Santa Barbara idźcie do Mercado Central, a przede wszystkim zobaczcie plażę San Juan.







Oczywiście plaża miejska (de Postiguet) ma swój urok, ale... różnicę zobaczycie sami.


 Polecam spacery Explanada de Espana aż do Parque de Canalejas.


Nie można zapomnieć o gigantycznym i pięknym porcie!





 Urokliwa Plaza de los Luceros, Plaza de Galicia, Plaza de la Montaneta... Wszystkiego nie wymienię dlatego trzeba tam po prostu chodzić, chodzić, chodzić!!! Spróbujcie też wina! Za ok. 2 euro można kupić większość z nich, a są pyszne! W ogóle ceny w supermarkecie nie są wysokie, w knajpach też do przeżycia. Prawdę mówiąc zjecie spokojnie, za tyle za ile u nas w kurorcie, a nawet taniej (6 euro "obiad dnia" 2 dania plus deser i kompot).

Wspaniałe miejsce, do którego trzeba polecieć!

środa, 2 marca 2011

Praskie wycieczki cz.2

Było już o Wyszehradzie, o Hradczanach i Małej Stranie też. Kolej na centrum, czyli Stare Miasto z Mostem Karola, który jest chyba najbardziej znanym i tłumnie odwiedzanym miejscem w Pradze, bez względu na porę roku.

Budowę mostu rozpoczęto w 1357 r. z fundacji Karola IV, a ukończono w 1402 r., zużywając 100 tys. ton kamienia, a na każde przęsło 300 ton zaprawy murarskiej, do której, jak głosi legenda, dodano mnóstwo jaj, co zapewniło niezwykłą trwałość budowli. Wełtawa nigdy nie zdołała zniszczyć mostu, choć kilkakrotnie napór wody i niesionych przez nią drzew burzył pojedyncze przęsła.( cyt. "Praga- miasta marzeń")
Do 1741 roku był to jedyny most na Wełtawie. Dziś jest otwarty jedynie dla ruchu pieszego, ale jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku jeździły po nim samochody.
Most zdobi 30 figur świętych, w większości to kopie-oryginały znajdują się w muzeum.
Najstarszy posąg na moście to pochodząca z 1683 r. figura św. Jana Nepomucena(...) Płaskorzeźby wokół cokołu ilustrują życie księdza. Jedna ze scen przywołuje legendę o jego śmierci. Wacław IV zażądał, aby Jan Nepomucen ujawnił szczegóły spowiedzi królewskiej małżonki, kiedy duchowny odmówił złamania tajemnicy konfesjonału, został poddany torturom i zrzucony z mostu do Wełtawy co zakończyło się jego śmiercią.( cyt. "Praga- miasta marzeń").
Kamień węgielny nowego kamiennego mostu wbudował Karol IV Luksemburski w 1357r. 9 lipca o godzinie 5:31 rano. Powodem wyboru tej godziny był odpowiedni układ gwiazd. Inna wersja mówi, o tym że data odpowiada układowi wszystkich cyfr nieparzystych 1-3-5-7-9-7-5-3-1.
(Zródło: wikipedia). Więcej ciekawostek na stronie internetowej.

Stare Miasto jest miejscem magicznym. Jest to tętniąca życiem dzielnica wąskich uliczek, sklepików , restauracyjek i kafejek. Budynki charakteryzują się różnorodnością fasad i czerwoną dachówką. Warto się tam zgubić, by poznać swoją Pragę, bo dzieją się tam rzeczy niezwykłe. My spotkaliśmy różowe słonie:


Mnie zadziwiło tam także to, że w nocy na Rynku Staromiejskim, ludzie siedzą na ziemi, piją piwo, grają w karty czy na gitarach i jest to dozwolone mimo, że to centrum miasta. Nieopodal na wieży ratusza znajduje się zegar astronomiczny z XV wieku, który przyciąga rzesze turystów. Zegar ma dwie tarcze. Górna zbudowana została zgodnie z obowiązującą wówczas teorią geocentryczną, poniżej znajduje się kalendarz miesięcy i znaków zodiaku. O pełnej godzinie mechanizm ukryty ponad tarczami uruchamia korowód postaci wyłaniających się z okienek zegara.


Warto odwiedzić również Plac Wacława znajdujący się na Nowym Mieście. Jego układ podobny jest do La Rambli w Barcelonie tzn. jest to długi deptak, a po obu jego stronach ulica z ruchem samochodowym.
Nie da się przeoczyć pomnika św. Wacława i wznoszącego się tuż za nim gmachu Muzeum Narodowego. 


Można podziwiać tu także pałac Koruna, który wieńczy korona, oraz zajrzeć do pałacu Lucerna, zbudowanego przez rodzinę Havlów. Mariusz Szczygieł uważa, że najlepsza pora na zwiedzanie Lucerny to między 22.00 a 1.00. W tym budynku też można zobaczyć św. Wacława na koniu...

Czesi są otwarci dla turystów i służą pomocą. Nas spotkała taka oto przygoda:
Zasiedzieliśmy się w centrum do późna. Metro nie jeździło już, nie przygotowaliśmy sobie również trasy powrotnej tramwajem lub autobusem. Ruszyliśmy, więc pieszo w stronę kwater.  Nie mieliśmy mapy, zatem zadanie było utrudnione. Postanowiliśmy iść tak jak prowadzą tory tramwajowe, tylko w pewnym momencie nie mogliśmy ustalić, gdzie się właściwie znajdujemy... Zaczepił nas młody Czech-był tak samo zagubiony jak my- i zapytał o trasę tramwaju, którego przystanek znajdował się nieopodal.. Z wiadomych względów nie mogliśmy mu pomóc. Ale to on zaproponował, że zaprowadzi nas do miejsca gdzie mieszkaliśmy. Zgodziliśmy się. Droga wiodła przez park... pusty park. Minęliśmy świetny punkt widokowy na centrum Pragi:


To Park Letna, w którym stał kiedyś monument Salina. 
Nasza wędrówka zakończyła się dobrze, ale  wszyscy chyba czuliśmy niepokój.  W każdym razie o 3 rano byliśmy na miejscu. Dzięki naszemu przewodnikowi dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy no i przeszliśmy się po parku, czego nie mieliśmy w planach;)
Nasz plan zwiedzania nie obejmował również wycieczki nad Dzban-jezioro położone w rezerwacie przyrody.




Ale już całkiem świadomie zdecydowaliśmy się wybrać na wzgórze Petrin, największe zielone tereny współczesnej Pragi. Znajduje się tam kolejka linowa, którą można wjechać na wzgórze- choć wejście jest bardzo przyjemne i niezbyt strome. Obowiązuje te same bilety co na komunikację miejską. Dolna stacja znajduje się niedaleko przystanków tramwajowych linii 22 i 23.




Tam też znajduje się Mur Głodowy, który jak głosi legenda został wybudowany by dać zarobek bezrobotnym. Jest również mini wieża Eiffla, z której roztaczają się cudne widoki na miasto:




Warto wspomnieć, również,  o pięknym ogrodzie różanym, który się tam znajduje oraz pomniku Ofiar Komunizmu.




W Pradze można wybrać się także na "fontannowy" spektakl. Krizikova Fontanna została wybudowana w 1891r., znajduje się w areale Výstaviště i nie jest ciężko trafić tam z centrum miasta. Najwygodniejszy dojazd to tramwaje nr 5,12,17 w kierunku przystanku Výstaviště. 
Nam przytrafiła się tam wielka burza z piorunami i ulewnym deszczem,czyli atrakcji nie brakowało. 
Do pokazów wykorzystywane są różne rodzaje muzyki, program pokazów dostępny jest na stronie internetowej.